top of page
Szukaj

Przesypiamy swoje szczescie

Czasem budze sie nad ranem z uczuciem dziwnego niepokoju.

Jakby cos mnie ominelo.

Jakby cos bardzo waznego wydarzylo sie tuz obok mnie – ale ja tego nie zauwazylam, bo bylam zbyt zajeta… zyciem.


Zbyt zajeta planowaniem, przewidywaniem, zabezpieczaniem.

Zbyt zajeta tym, co mogloby sie wydarzyc – zamiast tym, co juz sie dzieje.


I wtedy dociera do mnie ta cicha, ale mocna prawda: przesypiamy swoje szczescie.


Nie dlatego, ze go nie ma.


Nie dlatego, ze jest zbyt daleko. Ale dlatego, ze jest… zbyt blisko.


Tak zwyczajne, tak codzienne, tak ciche – ze go nie zauwazamy.

Czekamy na cos wielkiego, blyszczacego, spektakularnego


.

A ono siedzi obok nas przy sniadaniu.


Uklada sie do snu obok naszego policzka.

Dzwoni do nas bez powodu.


Pachnie kawa o poranku.


Mowi: „wszystko bedzie dobrze”.

Szczescie nie krzyczy.


Nie walczy o uwage.


Ono po prostu jest.


Pokorne, cierpliwe, czule.

Ale my mamy tendencje, by gonitwe uznawac za sens, a zatrzymanie za porazke.


Przesuwamy granice, cele, oczekiwania – a tymczasem gdzies pomiedzy tym wszystkim umyka nam to, co najcenniejsze.


Zycie, ktore dzieje sie teraz.

Ludzie, ktorzy sa teraz.


Serce, ktore bije teraz.


Nie pisze tego z pozycji kogos, kto juz zrozumial wszystko i teraz madrze poucza.


Pisze to z miejsca wlasnej nieobecnosci.


Bo tez przesypialam.


Za duzo. Za dlugo.


I wiem, ze niektorzy ludzie nie poczekaja wiecznie.

Ze niektore momenty juz nie wroca.


Ze niektore slowa trzeba bylo powiedziec wtedy, a nie "kiedys".


45°26′15″N 12°20′9″E.

19:49




 
 
 

Komentarze

Oceniono na 0 z 5 gwiazdek.
Nie ma jeszcze ocen

Oceń
bottom of page